biegniemy od postojów stronimy pędzimy
brak nam czasu na wypowiedzenie ważnych dwóch słów
na rozmowy marne pół minuty
uśmiechu całą chwilę
gonimy po hipodromie sukcesu spełnienia
coraz grzęźniemy w betonowych problemach
jak sardynki w puszce nasze wnętrze zamknięte
traci na wartości
a co stare wyrzucić trzeba
jak pancernik trzymamy wszystko pod skorupą
a wystarczy spojrzenie
by poznać tajemnice
by poczuć miłości całą wieczność
Wybacz effata, ale wali mi się na głowę a) nadmiar czasowników w pierwszym wersie, na dodatek bliskoznacznych (biegniemy, pędzimy), b) potem jeszcze "bieg po hipodromie sukcesu spełnienia" (jedno i drugie wiąże się, więc nie wiem po co oba określenia). Sposób obrazowania jest kanciasty, boli "pancerność" porównań, brak testowi lekkości, trąci schematami i banałem (bez nawiasu).
Dla mnie - pisane na siłę i z mnóstwem nieudolnych prozaizmów.