Listku mój zielony wiosenny!
gdzie sie podziała zieleń twa ochocza?
teraz garściami wydzieram łzy z mojego oka!
gdzie radośc do życia twa sie podziała?
leżysz tu złoty bez życia jak skała!
gdy ja twego uśmiechu i radości potrzebuje
ty płaszcz smutku i apatii przyjmujesz!
bo jestes tylko smutnym liściem jesiennym...
Listku mój szalony letni!
czemu leżysz pod stopami moimi wśród błota?
czemu poddajesz sie słowu ciemnota?
gdzie się podziało letnie twe szaleństwo?
czemu pod śniegu pierzynę wziąłes wakacyjne me męstwo?
gdy ja twojej zabawy potrzebuję
ty pod śniegiem pomnik prometejski sobie budujesz!
bo gnijącym jestes liściem tworzącym glebe..
Listku mój złoty jesienny!
czemu zielony jestes i śmiały?
gdzie się podziała dwa zaduma kochany?
gdy ty sie prężysz na wszystkie strony globu
czemu nie pamietasz o smutkach tego grobu?
gdy ja potrzebuje refleksji złotej
ty tylko na śmianie zielone masz ochote!
bo jestes rodzącym sie na nowo feniksem..
Listku mój gnijący zimowy!
gdzie sie podziała twa chęć poświęcenia?
wysoko wisząc w górze promienie słońca mi zabierasz!
bierzesz te słońce tylko dle siebie
i wakacyjnych szaleństw szukasz na niebie!
gdy ja potrzebuje twego poświęcenia
ty mi sie w imprezowicza tutaj zamieniasz!
bo jestes szalonym listkiem letnim..
Listku mój kochany!
w zimie brakuje mi twego szaleństwa
a latem poświecenia błogosławieństwa
jesienią brakuje mi twej radosci
a wiosną zadumy umiejętności
nienawidze Cie latem za twe szaleśnstwo
ale kocham zimą twe wakacyjne odstępstwo!
nienawidze Cie jesienią za twoją apatie
ale kocham wiosna za włąsnie te zrozumienie bratnie!
nienawidze Cie zimą za twoję poswięcenie
ale kocham wakacyjne twoje pomocne skinienie!
nienawidze Cie wiosną za radosc twa pełną
ale kocham jesienią gdy smutku pełno!
mam Ciebie w sercu głeboko ukrytego
listku mój mały jednak nei poukładanego!
bo kocham i nienawidze te same twe cechy
wiec prosze jesienią wiosennej pociechy!