o godzinie dwudziestej trzeciej
rządy na tej ulicy
przejmują gangi smutków i przeciągów
a małe tygrysy wracają z nieudanych polowań
marząc już tylko
o kuchennym cieple i porzucając atawizm
na rzecz udomowionej karmy marki whiskas
słyszysz
w opuszczonym kościele modli się samotność
za rogiem ostatni tramwaj-widmo kończy pracę
ale znów długo nie będzie mógł zasnąć
na samo wspomnienie westchnień
wydawanych za dnia przez pasażerów
którzy sądzili że wzdychają w pustkę
podmuchy wiatru zgasiły niedawno listopad
w jego miejsce zapomniano jednak proklamować grudzień
ta noc jest więc bezpańska bezpańskie są też oczy
które ślepo wierzą w swą władzę nad
chwilą
03.12.2007
podmuchy wiatru zgasiły niedawno listopad
w jego miejsce zapomniano proklamować grudzień
ta noc jest bezpańska bezpańskie są też oczy
które ślepo wierzą we władzę nad
chwilą
Proszę wybaczyć - pozwoliłam pokazać wyrzucając, co mi nadmiernie ciążyło w zakończeniu.
Udany (bardzo) debiut na Wywrocie.
utwor robi wrazenie czytany wraz z wyobrazeniem tej ulicy.najlepiej przy okazji listopadowego deszczu.
mhm...
brakuje tylko jakiegos pana co sie chwieje i sika pod murem.
sie mi podoba.
Tylko ta 'karma marki whiskas' jakoś mi nie podchodzi. Tzn. nie sama karma, bo nie próbowałem, ale to wyrażenie : )