stało się
lekkim wakacyjnym krokiem płynąc
wpadłem
w jedyny gładki asfalt
mając
zielonopędową głowę tylko w górze
zraniłem się
materialnym powietrzem
prześwitującym
przez słońce jak jedna marzeń sieć
głupi asfalt
głowę schyla ku Hefajstosowi
metafizyczne tworzy zbyt bliźnim
wakacje stawia zbyt blisko
iż stają się tylko niezapomniane
żal mi tych kroków ku słońcu
lecz i łzy duszy w końcu stracą swą głębię
jak kropla spływającą po aksamicie…