Spadałam w dół.
Nie krzyczałam ze strachu.
Obojętność mojego losu
zbyt szczelnie opinała
każdą cząstkę mojej myśli.
Wszystko przestało być ważne.
Zamknęłam oczy.
Rozłożyłam ręce jak ptak.
Poczułam na dłoniach
muśnięcie pędu spadania.
Odruchowo zacisnęłam go w pięści.
Był zimny i raniący,
jak Twoje slowa gdy odchodziłeś.
Wyprostowałam palce.
Ból wyślizgnął się z rąk,
otworzyłam oczy,
zobaczyłam jak spada na dno.
Mój lot zmienił kierunek...
Banał. Nic ciekawego, niestety.
mojego losu- mojej myśli - po co dwa razy ten sam zaimek ?, literówka w "slowa " też nie świadczy o tym że przyłożyłaś się do tego utworu , co do tematu , sama wiesz że oklepane z tym spadaniem ..