Preludium
--------------
to nic że powiedzą kicz albo częstochowa
z brzegów woda nie jest taka sama a ucho
nie słucha odwróconych fal
przecież one się odwracają muszelkami
widzę - za zamkniętą powieką
jesień wydłużyła się nieprzyzwoicie
zapomniała przywołać zimę kolcem kasztana
białą pierzynkę zaczyna się usypywać w grudniu
gdy pieką makowiec pachnący wanilią
rodziło się Dzieciątko na wybitej słomie
z ziaren gwiazda uciekła szuka nowego roku
jakby stary był zły - jest przeciwnie
wiem przynajmniej co w nim było
zgubił zaskoczenie bez namysłu
marzenia na lepsze - jakby zaokrąglić w pomarańczę
sterta gwiazd zadymiona mgłą obraca kołami u wozu
nie patrz na mnie robi się mrocznie
dopijam herbatę z hibiskusu jak wczoraj
darmowy pasjans ułożyłam w znajome damy
przybędą królowie tylko paź zadziera głowę
jeszcze młody bez zbroi na nogach ma adidasy
gada brokatowe bzdury w plaźmie
na Pasterce mówili na głos o miłości
wydaje się że za dużo mówią tematy wylatują z rękawa
nieużyteczne ambony schody w górę przyciasne
poręcz nie wytrzyma zamyka sumienia dającym na kolektę
w totolotka ktoś wygrał miliony wczoraj był artystą
grał tango ubogich pod sklepem z perfumami
panie lubią pachnieć panowie wąchać
zapach zatyka sztuczną choinkę prądem
wytrzyma pewnie do lata gdyby nie kolor świateł
to sterczący wiersz nie uciułałam rymów
nieskładnie weszłam w biało czarnym świtem
nie dokładam metafor niech będzie oszczędnie
słowo roztacza się ciągiem pospolitym farby
jesienna zima się wytłumaczy na pewniaka mrozem
wcale nie jest mi do śmiechu gdy wspomnę przebiśniegi
nie mają nic wspólnego tymczasem
Preludium
hewka
hewka
Wiersz
·
6 stycznia 2008
Świetna rama - otwarcie lekko ironiczym dystansem do własnej pisaniny i w zakończeniu takież podsumowanie.