Poduszka całowana przeze mnie na
dobranoc już nie jest tą
samą poduszką.
Nie ma w niej już Ciebie.
Odeszłaś.
Zostawiłaś mnie samego.
Nie pożegnawszy się
kazałaś mi egzystować bez siebie.
Obeszłaś się brutalnie z moim
byciem.
Gdyż ja nie mam chęci, odwagi,
sił i wielu jeszcze powodów
by żyć.
Pozbawiony Ciebie, Twego
spojrzenia w którym spokój
Ten spokój który
koił moje skołatane
nerwy.
Odpędzał ode mnie myśli
Samobójcze, nie
Pozwalał mi na chwilę żadną
choćby najmniejszą pomyśleć
o zaprzestaniu życia choćby
w najbardziej spektakularny i
artystycznie idiotyczny
sposób,
Który pomagał mi znieść
trudy mojego debilnie krótkiego
i zakręconego istnienia jako
kogoś kto kochał Ciebie.
Inne rzeczy się nie liczyły
Pozwalał mi przetrwać.