mógłbym ci teraz ten włosek za ucho palcem przesunąć
kropelkę rosy w pępek wpuścić
albo oddać do wywołania może się obudzisz w kolorowej kuwecie
sprawdzą czy żyjesz
śniąca jesteś odrobinkę żywa troszkę nieżywa
leżąca na dziurce od szpilki w prześcieradle
wczoraj ptaszki ćwierkały słonko świeciło zajączki na łące skakały
dziś za oknem jak szary ptak przysiada świt
styczeń wdziera się przez zamek błyskawiczny
rozpływa po ciele jak zmarszczka mimiczna
westchniesz zaspana za pokój na świecie i buty na obcasie
poddam się od środka łiskaczem z lodówki troszkę dziecinnie
w Stanach Zadowolonych zmieniają hangar lotniczy w camera obscura
obiektywem bez szkła nas przez ocean dosięgną
a ty pytasz o pogodę znad kubka obgryzionego
cisza
której nas uczą w szkole ta lewitująca osmętnica
tylko twoje uda blade pod stołem mówić potrafią
można by je zagłaskać brudną ręką
być leworęcznym ciekawiej inaczej niż zwykle dym powdychać powydychać
jesteś jak pościel w której zmarł wczoraj ktoś obcy
nie ma już we mnie ciebie w tobie
może wyjdę nagi na ulicę
ucieknę z językiem na wierzchu
Poza tym wydaje mi się trochę chaotyczny... ale co ja tam wiem... ;)
Treść i sens bardzo mi się podoba. :)
poza tym - chyba mnie pozytywnie do świata nastawiłeś .
i Ty to specjalnie zrobiłeś z tym zapisem co? żeby to wolno czytać. wolno!!!
wczoraj ptaki ćwierkały na słonko zajączki po łące skakały
:):) - no sama powiedz estelko . przecież lepiej by było .