Pościel wzniosła bunt
krzesło zrywa z siebie skórę
Na śmietniku piękny zapach kocich
ciał.
Zdjęcia śmierdzą wspomnieniami
jej ręcznik śmieje się jeszcze w łazience
Na wakacje pojadę
chyba do Alp
bo boję się zmian
nie
opuszczaj
mnie...
Pościel wzniosła bunt
krzesło zrywa z siebie skórę
Na śmietniku piękny zapach kocich
ciał.
Zdjęcia śmierdzą wspomnieniami
jej ręcznik śmieje się jeszcze w łazience
Na wakacje pojadę
chyba do Alp
bo boję się zmian
nie
opuszczaj
mnie...
krzesło zrywa z siebie skórę
Na śmietniku piękny zapach kocich
ciał.
Zdjęcia śmierdzą wspomnieniami
jej ręcznik śmieje się jeszcze w łazience
Na wakacje pojadę
chyba do Alp
bo boje się zmian
nie
opuszczaj
mnie...
Przepraszam, że sobie skurczyłam, ale tak wydaje mi się przystępniejszy. :)
(zwróć uwagę na ę i ą)
I zgodzę się że treść bardzo ciekawa. :) Ładny, podoba mi się.
chyba do Alp
bo boję się zmian" - tylko to, cała reszta to powtarzalność, argumenty wyciągane z otoczenia ciągle te same.
chociaż jeszcze kocim ciałom zwracam honor, chyba pierwszy raz czytam kota jako ciało.
ale zakończenie niedobre, banalne, wyświechtane, i zdjęcia i ręcznik też.
generalnie debiut niezły, witaj na wywrocie, czekamy na jeszcze.
tylko popraw błędy.
krótko
zwięźle i na temat
ogólny smród istnienia