w łazience

Hekate

W ŁAZIENCE


środek rzeczy to nie kula idealny kształt
zawieszony na krawędzi wymiarów
ale podłoga łazienki
zimne kafle chłodzą czoło nabrzmiałe brakiem myśli
a między nimi cisza jak na szczycie
gdy uszy zatyka ciśnienie i podmuch wiatru

jest człowiek w sobie sam ze swoim
kawałkiem świata który mieści się na paznokciu
z racji braku łebka od szpilki
a zresztą anioły spłukuje się tak dobrze
jak szampon może nawet lepiej

to niedużo zahaczyć głową o sedes i prosić
o deszcz
mógłby przynieść ulgę spieczonej ziemi
szamanowi dając pretekst do tańca

ust czastuszki 
                  krwi szanty
                                 kantyczki zębów

wyplutych a przyrośniętych do dziąseł
uporem pątnika

gdy ostatni zlew ratunku wymyka się z dłoni
zostaje tylko odbicie obcej twarzy
pospiesznie wytarte ręcznikiem a na pocieszenie

kawałek mydła

Hekate
Hekate
Wiersz · 2 lutego 2008
anonim
  • ew
    Pięknie , tylko przy tańcach przedobrzyłaś jak dla mnie , marnie wyszły te metafory , usta , krew , zęby - nie na to ja się nie piszę ale za resztę dam się powiesić .

    · Zgłoś · 16 lat
  • Marek Dunat
    jak ew. zęby, krew, usta wyrzucam. tak naprawdę tylko zaśmiecają wiersz.

    · Zgłoś · 16 lat
  • Hekate
    się zastanowię i być może przytnę. Dzięki za uwagi!

    Ale zęby trzeba będzie chyba zostawić, bo nie zgra z przyrośnięciem do dziąseł i pątnikiem... Chyba, że całe wypieprzyć...
    ?

    · Zgłoś · 16 lat
  • Marek Dunat
    no te kantyczki to najmniej mnie mierzą :)

    · Zgłoś · 16 lat