znowu koniec dnia odnalazł drogę do zegarka gdy byłem
najbardziej ograniczony czasowo (dwa oddechy na godzinę)
szybkim krokiem drgając obmywałem
nogi w potokach błagań o wypełnienie pustką
smutku ograniczającego ruchy, niebezpiecznie schronieni
nie słuchają już zakazanych piosenek łkających
spod uścisku dłoni - na do widzenia
moknę urojeniem nocy o poranku coraz
bardziej gubiąc ręce uciekające ku szyi
kawałki ciepła roztrzelane po mieście
stawiają powietrze na nogi by zasłaniało drogę
do znaku dwóch objazdów prowadzących do dopasowanej skrzynki
taksje rozrywają na pół...
stawiają powietrze na nogi by zasłaniały drogę.....jeszcze tu wrócę....muszę przetrawić...pozdro brzozen
pozdrawiam
moknę urojeniem nocy o poranku coraz
bardziej gubiąc ręce uciekające ku szyi
- wbiło się we mnie . chylę czoła za ten wers