Wpychasz mnie na pokład - mam rozpruć
fale i użyć igły kompasu. A ja zwijam żagle.
Cisza. Nawet rozklekotane tramwaje
mijają mnie b e z s z e l e s t n i e.
Na środku oceanu mielizny, grzbiety
podmorskich stworów. Kamyki w butach
i nogawkach spodni. Blokowisko
ustawiono w wielkiej piaskownicy.
Myszy na statku wielkości ludzi,
w kałużach ultramaryna, żadnej gwiazdy.
Każesz mi podnieść głowę i szukać,
gdy z desek zbijam Krzyż Południa.
*Każesz mi podnieść głowę i szukać,
gdy z desek zbijam Krzyż Południa.*
te wersy zabieram, serdeczne sle:)
Pozdrawiam
Andrzej Talarek