Nie tchnienie lecz resztki kaca
Ryk tępy miast inwokacji
Brzuch spasły próżnią przewraca
Poeta de-generacji
Nie koi go skutków meta
W falstarcie szczur podły kona
De-generacji poeta
Rozwarte zwichnął ramiona
Szponami w błoto się wpija
Poeta de-generacji
I w ustach, w plecach smak kija
A echa pstrej konsternacji
De-generacji poeta
Łez ceber kupił od gada
By rytmem snuła się feta
Gdy płakać mu nie wypada
Chcąc jęku tło zripostować
Po wiru splocie się snuje
Paradoks lśnieniem lokować
I nie chcąc degeneruje
Postrzępił serpentyn ściegi
I piętno widać po zszyciu
Tak marne były przedbiegi
Na ślizgu, scenie i wiciu
A echo rwaniem nie trąca
Czerepu de-generata
Lecz gasząc ciszę zamąca
I błękit w granat podmiata
Już zasnął próżnią stłamszony
Poeta de-generacji
Śniąc jasny sen udziwniony
O jawy mdłej konotacji
Niechaj sobie poeci de-generacji poczytają : )