Wszędzie skrzypią okna
przeciągi poruszają klamki...
mój sufit jest czyjąś podłogą...
rozmuskuję czas umarły
na słowa, na dotyki...
uciekam od ran
które przez moje prześwity
dotykają cudzych pragnień...
wciąż nieuchwytna w jednym akcie
rozbudowuję granice
niespełnienia
liczenie godzinami dni
z nadzieją, że wszystko wróci do normy
naznacza tylko podłogi...
Co do kropeczek fakt mało sensowne.
Niestety za bardzo lubię słowa, żeby je wyrzucać.
A co tam siedzi w mojej głowie nie wie nikt ;)
Dziękuję za konstruktywną krytykę:]