Łkaniem pędzona łza z gryfu spływa
Zwrotnie sprzężona z akordem daru
Gwiazdki z alei blask nie pokrywa
Plejada iskrzy z czasu sztandaru
Ty stałeś węzłem ją obejmując
Gdy skutek zwężał tylko przyczynę
Tyś słyszał, aleś nie umiał ująć
Gadałeś z gościem i tamburynem
Blues plątał w kierat luksusu fobie
Z Seattle przez Londyn drogę znajdując
Tyś z namaszczeniem myślał o Bobie
,,Oni każdego ukamienują''
Jak jej na imię? Jakiej urody?
Fayne czarna, może Linda przewiewna
Nie uskrzydlona wibracją mody
Bo będzie cała, wielka i jedna
Gdzie byłeś Jimi, gdy Trąbek Cesarz
Chciał tworzyć z Tobą dla Niej suitę?
Czemu im teraz umysły mieszasz
Pragnieniem przęgnąc w Twej stypy świtę?
Drewna herosów, pudła liryków
Świta w historii robi fermenty
Ty jeden stale i bez uników
Całą Ją kochał - oni fragmenty
Jak było Jimi jesienną porą
Gdyś mgłę purpury dnia londyńskiego
Dusił dopóty cichości zmorą
Aż odnalazłeś siebie martwego?
Grasz teraz Jimi koncert z Davisem
Dylan Ci śpiewa piosnkę o wieży
Markotny wynik nie jest remisem
Stratę po Tobie Ona uśmierzy
Kiedyś żul chciał ode mnie i kupli wyciągnąć parę złotych na wino i chcąc nam się przypodobać krzyczał na caly Rynek - "Jimmy Jimmy rock'n'roll ! " : D