GOŁĘBIARZ

Bronek

 

na oknach muchy śnięte szkłem

uwierzyły w brudne niebo

na lamperiach klatki schodowej

genitalia wydrapane ręką dziecka

słowa oplute znaczeniem

stopień po stopniu

byle wyżej

 

przez właz w światło dnia

na dachu czeka parę skrzyń i klatek

w planie czystej przestrzeni

zakołuje stadami

 

ominę komin

sterczy w dobie anten satelitarnych

kołtunem na czaszce kamienicy

kłuje drutami anten

niczym wytwór Hasiora

czepia się kolczasto

zasada działania odeszła

zostało muzeum

zakopane

 

przecinam gwizdem płótno miasta

na pożegnanie robaczków

nosami chodnik drapią

 

a nad ich głowami

trzepot skrzydeł

gołębie

 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Niczego sobie 1 głos
Bronek
Bronek
Wiersz · 18 lutego 2008
anonim
  • Marek Dunat
    no moze i troszkę przegadane , ale temat ciekawie ujęty . pierwsze wersy najlepsze, później mogłoby być oszczędniej . niezłe opisy . dwa wersy przedostatniej zwrotki brzmią nieco infantylnie. ogólnie jednak nieźle jak na chyba debiut na Wywrocie .

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • Marcin Sierszyński
    Czyżby przegadany? Parę linijek mniej i byłoby lepiej. Oko nie zatrzymuje się na dłużej. Nie chwyta za serducho : )

    · Zgłoś · 16 lat temu