Bóg stworzył jeden świat
a my drugi
żeby noce płakały
przecież tak lubimy umierać
gdy mówimy kocham
czas mknie zasłony chwieją się
światło wpuszczamy ale i tak
krzyk nadal jest smutek o krawędzie
szklanki bije coraz mocniej
gdy nie śpimy wpatrzeni w siebie
na jednym oddechu wiary w nas
zamykamy marzenia rozdwojonym jażniom
odległości miejsc od jednej krawędzi do
drugiej łóżek posłanych
a mówią
że miłość nie umiera nigdy
gdy nadsłowo pada utykając
pomiędzy czernią a biela
o mowę głupią zaskarżymy nieobecnych
a siebie na podium gdy nikt nie patrzy
wypchniemy łapczywie bo to już zaraz
świat na drugą stronę
niemetafizyki przejdzie