w ciemnym płaszczu noc
ramiona biodra co w nowo narodzoną
chwilę namiętność przewracają nasze
życie. słowa w dżdżystym lesie
powietrze z płuc wypuszczają.
kochanko diabła ze swoimi półoczami
przewrotność co świstami w uda pręty
nasze obolałe ciaław walce z tobą
wierność łuku twoich pleców.
asymetryczna.
zmieniamy się w Ducha.
po co ciało
zastój pomiędzy śmierci grupą A
giętką perswazją martwe cale.
u początku wojny. wiecznej
boskiej Astarte pragnienie
odbierzemy. bo tak to bywa
gwoździe w stopach grzęzną ziemię
zalewają krwią. metamorfozy
tych samych pięt. wicemistrzowie szaleństwa.
ze zbóż wyjmujemy szum
co z porzuconego wiersza od
wieków w wieki
-nieudane.
chęci żeby hańby nie tworzyły minut.
deska ratunku. rytm co wybiera
Dom Nieba dla Potępionych.
tunele czarnych oczu
brzóz gdzie wstyd odkrywają
cuda, bezwiedne hitlerowskie
abażury
Pozdrawiam:*
wybacz ułomność :(((
puszczam Cię, nawet nie zliczę głosów, czy mnie tam z góry nie przekrzyczeli. :)