MAŁŻ

Bronek

 

uciekam w skorupę

poleruje jej perłową macicę

a to co na zewnątrz

twarda pięta

 

ziarnko piasku

przypomina o sobie kolczasto

spada do umywalki chorej na wrzody

powstała abstrakcja na tle politury

w tonacjach krwistych

której nikt nie zrozumie

 

jestem porwany przez wiry Mojry

wessany w przełyk losu

który wije się i skręca

w bolesnych uściskach kolanek

a moje dążenia giną przetkane

przez hydraulików

którzy wiedzą lepiej

 

gdzieś tam między rurami

spotykam go

patrzę mu w oczy

w białka nadziei spękanej do krwi

łyka znieczulenia dłonią w chaosie

a w jego wnętrzu

kolaps grawitacyjny

czarna dziura

 

zrodziłaś się

perło czuła na każdy cień

gdyby nie ty byłbym bezdomnym

co łyka fioletowe ulgi

 

Bronek
Bronek
Wiersz · 22 lutego 2008
anonim
  • Marcin Sierszyński
    Ciężko się czyta. Może za późna godzina... zajrzę jutro : )

    · Zgłoś · 16 lat
  • Marek Dunat
    co ma wspólnego macica perlowa z rurami ? kalaps grawitacyjny z Mojrą ? pokrętnymi drogami dzisiaj prowadzisz panie Bronku . ni w sęk nie kumam o co Tobie idzie .

    · Zgłoś · 16 lat
  • Bronek
    Tak wygląda na to, że muszę z ten wiersza rozbić na dwa, albo trzy...
    Perła w tym utworze jest symbolem czegoś co ocaliłem, jakiegoś kolczastego doznania, cierpienia, które przekształciło się we wrażliwość, ale w innych okolicznościach mogło mnie złamać i doprowadzić do bezdomności, może alkoholizmu...

    · Zgłoś · 16 lat