Trel (wiersz)
Krzysztof Kleszcz
Naprawdę są cuda: radio bez Beaty i Urszuli,
senny poranek, wyśnione popołudnie,
obietnica, z którą można biec po śniegu
nie zostawiając śladów. Nieśmiały
jeszcze błękit i trzeba się go trochę domyślać.
Pojąłem w lot, zajadam ziarna i kiełki,
podśpiewuję. Nie słucham krakania,
przepraszam, nie moja gałąź. Wskakuję
na falę. Na płaskim talerzu rozsypany dzień.
Nie mogę pisać dalej,
muszę lecieć.
dobry+
9 głosów
przysłano:
23 lutego 2008
(historia)
przysłał
Krzysztof Kleszcz –
23 lutego 2008, 23:57
autoryzował
Marek Dunat –
25 lutego 2008, 00:37
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
Tylko troszkę mnie te przerzutnie mierzą, ale to osobista fanaberia i nie wpływa na ocenę wiersza. Pełno perełek, a pierwszy wers już zachęca do dalszego czytania.
Nie słucham krakania,
przepraszam, nie moja gałąź
bardzo mi się podoba:]
odleciałem na Twych słowach...
a dla mnie super jest
pozdrowionka