prawda

videg

...

cień widziałem niewyrażny
mignęła w nie oświetlonej uliczce
ślady widziałem...
różne...
nielogiczne...
tupot nóg
lekki niewinny...
przechodzi w czterech lap ciężkie stąpanie

wyciaga do mnie rękę...

by przywitać mnie ciepło z całą bezwzględnością?
czy
uderzyć w twarz z radością nie ukrywaną?

z pełnego biegu krzyk
...czasem...
szeptem ciche namawianie

...
videg
videg
Wiersz · 11 października 2000
anonim