szaro cicho i smutno
płaczą deszcze falami
wyleniały kot w futro
drapie troski łapami
starszy pan z parasolem
trwoni czasy samotnie
czemu klnie na niedolę
chociaż wcale nie moknie
mały chłopiec w panice
marszczy kijem kałuże
jakież trudne jest życie
kiedy buty za duże
krople pieszczą po oknie
swoje siostry poprzednie
świat smutkami przemoknie
zapłakany przepięknie
zadzwoń gdy wyjdzie słońce
teraz kocham się z deszczem
ciepło się zrobiło od wiersza. "ciągle pada, ludzie biegną bo się bardzo boją deszczu, stoją w bramie ledwie się w tej bramie mieszcząc..." - tak mi się skojarzyło. :)
deszcz na rowerze?
Nie od pointy, od deszczu! Akurat pada, gdy ja wychodzę spokojnie na papierosa - pada! A jak wracam, czytam wiersz, to w nim też - pada! Co za los!
Utrzymujesz poziom. A czekam aż uniesiesz poprzeczkę ; )