panie mój klęknę przed tobą
z pokorą pochylę głowę
obejmę biodra
obręczą warg poprowadzę ku nieziemskim wierzchołkom
delikatnie miarowo przyśpieszę
wzniosę się echem oddechu głośnym tak
usłysz wołanie o blask
cudem życia bądź
szczytem
wyszło słońce zza gór
uśmiech twój nagrodą panie mój
ich bogowie
kogo obchodzi imię
prócz wymodlonych
"wznieść się echem oddechu głośnym tak" - skąd nagle wytrzasnęłaś bezokolicznik skoro prowadzisz całość osobowo?
( i sie nie śmiej! wiem że się śmiejesz!:P)
śmiac się zaczęłam jak przeczytałam powyżej w nawiasie...bo byłam całkiem skupiona ;)
(wiedziałam o skupieniu, postanowiłam je rozwalić:))
kamienna twarz :D