Plew ogrom z siebie strząsając
Troski kapotę wdział marną
Ni trwożąc się, ni oglądając
Odnaleźć zapragnął ziarno
Rys ziarna złoto się jawił
Zapachem czaru go nęcił
Odgadnień próżnią go bawił
Burzą się w oku zakręcił
Śród ludzi z pola porządku
Co utytłani frazesem
Jął szukać ziarna wyjątku
Wiedziony sławy akcesem
Piechurów jutrzni zapytał:
,,Bracia! Podzielcie się słowem''
Lecz ciemność chłodno powitał
Ich ziarna były jałowe
Mędrzec mu mówił: ,,Szukaniu
Ni marchwi trzeba, ni batów''
Śniąc o swym ziarna poznaniu
Wychodził z domu wariatów
Siewcy mu zaś powiadali:
,,Dziś plony podłe są w kraju
Grad dżumy ciągle wszak wali
W te zgliszcza nieurodzaju
Kpiarz, z którym chleb z dolą dzielił
Usiadłszy przy ścianie chlewu
Na cierpki żart się ośmielił:
,,Nie szukaj ziarna, lecz plewu''
Niezwłocznie tedy pospieszył
Gdzie plewu strząsał był marność
Krzyk myśli błyskiem go przeszył
Wszak w plewach kryło się ziarno!
Osłupiał, widząc tam drzewo
Co liśćmi po niebie płynie
Co przeciw pustki powiewom
,,Cóż z drzewem wielkim uczynię