I budzę się co noc w pędzlu malarza
Zastrzyk z atramentu przelewanego na papier o 3 nad ranem
Zawsze otwiera mi oczy
Język z ostrzy wbija mi się w pierś
A On jest zawsze przy mnie
Pociesza
Nie stało się nic złego – mówi
Ale stawać się będzie jeszcze długo
Na obrazach
W powieściach
Wierszach
Wydobywać się będzie z ust przemawiających
Tortury trwają