Widz

Tommy Gun

  

Widziałem o Jezusie film

Pomiędzy programami

Konstrukcji bryły nie psuł dym

Co snuł się reklamami

 

Płakałem, albo tylko spazm

Co falę rwał przebrzmiałą

Dusiłem cierpko raz po raz

Gdy skraplał się gorzałą

 

Czy ktoś Jezusa widział by

Bez znaków, nie z oddali

A na nic znaki były tym

Co gwoździe Mu wbijali

 

A wczoraj ktoś w kościele padł

Spojrzawszy w płótna jasność

Żołdaka wzroku śledząc ślad

Rozpoznał fizis własną

 

Gdy charczał Judasz, Dobry Zbir

Nie lękał się już gromu

Niektórzy wdzieli krwawy kir

A inni szli do domu

 

Zapukał Jezus w czyjeś drzwi

Na swoje urodziny

,,Hej! Odejdź już włóczęgo zły

Wszak święta, to nie kpiny!''

 

A film widziany razy sto

Oświetlał magią przeżyć

A może wyświetlano go

By widzieć i uwierzyć...

 

Gdy Jezus szedł, jam widzieć chciał

Jak każdy, choć zarzewie

Lecz może z łotrem piłem tam

A czy z tym dobrym... nie wiem

 

Gdzie ekran, wszak widownia gdzie?

Spoisty to był przedział

Niewielu zdaje się, że wie

To, co On wtedy wiedział

 

I ton feralny szczerzy kły

W matrycę wmurowane

Od tysiącleci krzesząc skry

Errorum i humanae

 

Czy kiedyś tam spotkamy się

Gdzie ręce ściskasz ludzi?

Mnie głupio Jezu będzie Cię

Twą własną krwią pobrudzić...

 

Tommy Gun
Tommy Gun
Wiersz · 7 marca 2008
anonim