kapotaż i zbrodnia (wiersz)
whiteshrew
codziennie zamach,
na ulicy wybuchają ludzie
frustracjami kładą innym uszy
nie-me tortury
detonator się odzywa
język tyka tylko jeszcze
tak po cichu
rozerwie obce słowa na strzępy
implozja się nakręci
już późno na
dobra noc ostatnim życzeniem
rozgrzeszenia nie będzie
dobry
7 głosów
przysłano:
8 marca 2008
(historia)
przysłał
whiteshrew –
8 marca 2008, 12:50
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
lubie te Twoje krótkie , naładowane obrazami teksty . i ten ma w sobie moc . łatwo go czytać , niepokój jaki niesie jest konstruktywny . zapis miły słowom .
ostatnio cierpię na bezbarwność pędzla stąd te malunki słowne:]
A może te słowo istnieje?
Kurde, to wyjdę na głupka :)
Podoba się.
no jak?...
heh, ja też tak chcem!!!
pozdrawiam
Kiedyś chciałam umieć pisać tak jak Norwid, potem jak Twardowski i Szymborska w jednym a teraz wiem, że tak się nie da bo po prostu jestem inną wrażliwością w innym czasie;)
Dziękuję za ciepłe słowa i życzę powodzenia w tworzeniu:)
Pozdrawiam
również pozdrawiam:)