Poniedziałek

Krzysztof Kleszcz

Dzień jak wół, wielki, rogaty.
Pompuję weń hektolitr kawy.
Nie dał rady radiowy refren -
ze szczoteczką w gębie w lustrze,
w innej strefie czasu, za linią
zmiany daty. Złapany w pół
do ósmej. Zaprogramowany automat
ubiera się, czesze, jedzie autobusem.
Pod wielką kołdrą przekręcam się
na drugą stronę miasta. Jest ciemno
i cicho, fale liżą plażę w Honolulu.

Krzysztof Kleszcz
Krzysztof Kleszcz
Wiersz · 9 marca 2008
anonim
  • Marek Dunat
    fajna puęta . w tym cholernym autobusie to pociecha jak nic . popraw literówkę .

    · Zgłoś · 16 lat
  • Latte
    Pod wrażeniem jestem...

    · Zgłoś · 16 lat
  • Marcin Sierszyński
    Hah, a do Honolulu daleka droga jeszcze...!

    · Zgłoś · 16 lat
  • anonim
    tajemnica
    4 pierwsze i 3 ostatnie wersy najbardziej przypadły mi do gustu :)
    Widać kunszt we władaniu słowem, oj daj uszczknąć trochę z niego ;)
    Ja najbardziej nie lubię niedziel. Ale rozumiem poniedziałkowstręt ;)

    · Zgłoś · 16 lat
  • Marek Dunat
    no teraz to sam muszę poprawić . :/ panie A ??

    · Zgłoś · 16 lat
  • Marcin Sierszyński
    Hmmmm... nie zauważyłem literóweczki i proszę o wybaczenie : )

    · Zgłoś · 16 lat