tak lubię
gdy od stóp wędrujesz
zachłannie
dłutem języka rzeźbisz
uwydatniając pobudzenie
fallicznością odzierasz
warstwy zawstydzeń
w powietrzu zawisła cielesność
pachnie...
tak lubię
gdy od stóp wędrujesz
zachłannie
dłutem języka rzeźbisz
uwydatniając pobudzenie
fallicznością odzierasz
warstwy zawstydzeń
w powietrzu zawisła cielesność
pachnie...
Ale gorący cyklik nam gotujesz :)
Piekielnie bosko :D
brakuje mi kawałka...kawałka...niedomówienia.
i "dłuto języka" się mnie niezbyt.
i ta cielesność zawiśnięta.
taki wbrew tematowi patos wkradł się do tego utworu.
albo nie wiem, może ja jego czytać nie potrafię jak należy...