wszystkie zabawki dawno pochowane i syn nie chce być dzieckiem;
resorakom odpadły podwozia, koła, wręcz kółeczka jeszcze
mieszczące się w dwóch palcach, połknęła młodsza siostra.
teraz leją w gardła czystą zza wschodniej
i wielbią brud. dłonie, powieki, samochody.
ten, kto myśli o odwrocie widzi za sobą potłuczone
butelki i rozcięte stopy - nie wystarczy, że raz
boli? czy trzeba jeszcze wiązać końce i nadpalać ogniem,
chronić przed wiatrem i sklejać rodzinne zastawy?
każą jeść i brać z tego wszystkim, albowiem to jest chleb
jak dom o słabych fundamentach. potem można łamać
kości jak słowa.
choose chose chosen
karolina
karolina
Wiersz
·
17 marca 2008
reszta trochę mniej ale też.
pozdrawiam
:)
to nie Twój styl zielona. wróć .
I rozczarowanie. Wersyfikacja mierzi, sam tekst nie jest porywczy.
i ciekawi mnie ten ktoś ;D