dom miał na imię matka
skupował zużyte dachówki
pociągnął za sznurki
i sny się spełniały
kiedy deszcz smagał
szyby
zapalił dwie świeczki
i zgasły
dąb miał na imię ojciec
wyrastał powoli
walił o wiatr ramionami
przeganiał wiewiórki
aż ucichł
za cień brał kilka kropel
łez i szybko wsiąkał
za deszcz dałby wyrąbać
ostatnie gałęzie
Rodziców prawdziwe imiona
Goosfrabba
Goosfrabba
Wiersz
·
19 marca 2008
Ciekawy pomysł Ci się urodził, wyszło obrazowo i nie czepię się niczego, bo to naprawdę najlepszy Twój jaki czytałam.
nic dodać.. nic...?