pani Waleria świętuje
nie zabiera parasola mimo głośnych
zapowiedzi obfitych opadów nastroju majacych nastąpić
drugiego dnia . prima aprilis zdarzyć się może
nawet w porannej toalecie.
pani Waleria nakłada na rzęsy grubą warstwę
różu optycznego by zaczarować niespodziewane
okoliczności i zmiany nastroju przynieść mogące
ujmę oczekiwaniom .
wzuwa kopciuszkowe półbuty omijając
odciski wyrusza na łowy.
wszystko to jest teraz do nabycia lecz
woli sama wymieszać nastroje w wielkiej misie rękoma
głaszcze kartofelki przyozdabia
groszkiem i karotenem
nie tracąc czasu aż stoły ugną się pod
ciężarem włożonych umiejętności
,,wisi na krzyżu Pan Stwórca Nieba,,
w niedzielę dziatwa wszystkim kurczaczkom
barankom odgryzie główki i paznokcie
pani Waleria jeszcze tylko wyczyści szyby.
Anathema62
Fajna groteskowa atmosfera :-)
"...rękoma głaszcze kartofelki.." hihi
Matko... no już nic nie mówię....
Bosko! :D
Jak dla mnie trochę ciężki ten wiersz ale ja się nie znam. :) Po prostu takie moje wrażenie po przeczytaniu, wrażenie przytłoczenia i ciężaru słów czuję.
Podoba mi się powiązanie z pieśnią religijną. Fajny pomysł i wykonanie też z wyższej półki ;)
wisi na krzyżu Pan Stwórca Nieba - może kursywę tu wepchnąć?
Pozdrawiam