Fałszywy ton pogłosem złym
Ukośnie dolatuje
I stopy me w ten krzywy rym
Chybotem wpasowuje
Zataczam się, gdy rytm mnie gnie
I czekać nie chcę cody
Choć teraz trudniej mówić ,,nie''
Niż kiedy byłem młody
Gdym młody był nie cierpiał wzrok
Kolorów jaskry wstydu
A teraz oczy koi mrok
Quaziefemerydu
Próg, stopa, balans, potem sus
I gnę się jak mi grają
A z czary swąd, co tnie jak mróz
To picie nam podają
Wypijam haustem miary dwie
Na ostrza stając progu
To panaceum chroni mnie
Od w mordę wzięć na rogu
Muzyka znośna, trzymam takt
Choć trochę się odsuwa
Pięść, szczęka, bucior, bebech, znak
I drab parszywie spluwa
Majaczy kumpla blady wzór
Oczyma zachęcanie
Rzygając toczę się jak wór
Już niknie balowanie
I dzisiaj obcym będzie bal
A siła jest sprzężenia
Bo w którejś z prowizorki sal
Uchylę wrota mienia
Lecz tango złe, czy rytmu tik
Nie spsują mi matrycy
A bal ten w raut chce zmienić w mig
Na jasnej gdzieś ulicy
Tommy, pozdrawiam:)
nie tym razem. płynnie i z uśmiechem. to baluj na pierwszej.
Lubię takie wiersze i podoba mi się, choć masz lepsze wiersze w swoim dorobku. Ale w końcu ile ludzi tyle gustów. :)
Pozdrawiam tajemnie ;)