2007-04-18
…w teatrze bez widowni próżno oczekiwać oklasków zachwytu…
depcząc deski lat
ciężkim krokiem
odgrywam akt pogmatwany
w mylnej scenografii losu
zamiast nieba piekło
zapomniane wersy
pijackim bełkotem
podpowiada sufler życie
pociągając łyk starości
dłońmi splamionymi
chęcią dobrych uczynków
podałem drżące pragnienia
przyszłych wspólnych chwil
w zemście namalowałaś na bielmie
kolorowe źrenice uczucia
ukazując trędowate wnętrze
obleczone skórzanym kostiumem
oślepiam się powtórnie
rozpalonym żelazem żądzy
odrzucając chęć realizmu
znienawidzone wspomnienia usypiam
w wygodnych fotelach garderoby umysłu
no cóż, klaka zapomniała,że miała opłacone brawa:D tak poważnie, nie miał być z domieszką trotylu, a z lontem o długim czasie spalania. milo,ze Zajrzałeś.
czy mam przestać Cię spożywać?!!!!!!!!!!;))))) to trochę starsze utwory.Może po prostu mamy zbieżne myśli?a może nasze Astralne się spotkały?!!!!!!!!Molo mi to słyszeć,że moja twórczość jest nie tylko moja.
caffe
no nie wątpliwie pobudzaszszszszsz;)))) hahah dzięki za wsparcie.
to takie odkurzanie starszych utworów, miej wybaczenie ;(((