rozbierasz z myśli
do dna zatopionych żaglowców
ust, zenitem gorących południków ud.
jak czerwcowa noc okrywam całego
i płyniemy z księżyca srebrną strugą
pełnią w źrenicach.
sny drżące niepewnością jutra,
jak trawy łąk pogubią szelesty
w cynobrowej dolinie swetra.
pochowam je między wełniste chmury
dotyku, wtedy sprawisz, że spłynę
słodką rosą i nie będziesz więcej błądzić, lecz
znajdziesz by zgubić znów
ciągle odnajdując w ramion splocie,
w cienistych zaułkach ciał
zobłoczniejemy
i dojrzeje w nas głośno
śmiała cisza.
dziękuję Michał.
Pozdrawiam
zobłoczniejemy
zaniermówiwszy na chwil parę..
zaczarowałaś:))
dziękuję Wam :*
Dzięki za miłe słowa i pozdrawiam z nadzieją, że skoro i Ty wsiadłaś, to będzie fajnie patrzeć, jak się rozwijasz w naszej kompanii ;)
PS. Ok. Czytałem link. Zdania są podzielone jak „nie” z czasownikami. W razie swojego zatracenia się w poszanowanie języka – co może się zdarzyć, zastosuję w praktyce mało stylistyczny środek, sugerowany w Twojej odpowiedzi. „Dodatek za szkodliwe warunki pracy”. Nieraz warto zapłacić by mieć święty spokój i czyste sumienie oraz poczucie estetyki przeprowadzonej transakcji:))))