Jej młoda twarz wierzy w sny
Zamyka oczy gdy płyną łzy.
Była mym niebliskim aniołem
Którego do końca nie pojąłem.
Kazała otworzyć to co zamknięte
Jakże te chwile są przeklęte.
W których pobłądziły słowa
Niespokojna myśli głowa.
Odrzuciła mnie w swoim śnie
Choć serce do serca wciąż lgnie.
Nie zamieniła sensu w pustkę
Choć traktowałem ją jak oszustkę.
Drżeniem dłoni dech zapiera
Ciało i umysł ruchem sponiewiera.
Samotność sprzymierzeńcem się staje
Tobie jedynej pokłon oddaję.