patrzę ponad, bo wygodniej.
masz coś w oczach, czego nie potrafię
oswoić, choć będę pierwsza.
słowa jak krzywo zrośnięty obojczyk
ścierają się na krawędziach, szarpią
dłoń czuje nierówności. poczekaj,
rozmasuję. kot zeskakuje z krzesła.
powolnym krokiem zbliża się do stóp
mierząc wzrokiem odległość. proces
łaszenia mamy wspólny.
kuchenny
karolina
karolina
Wiersz
·
2 kwietnia 2008
chyba już zmęczonym skoro nie podoba mi sie twój wiersz:(((
ale dobra-wrócę jutro może juz kota nie będzie?
dałem ciała:P
za piątym razem juz mi sie podoba..
tylko ciagle ten kot jakis niedołaszony ...:)
zawsze zostawi coś dla siebie, jakiś rodzaj fałszu. Taki pozorny i chwilowy spokój.
dziękuję za wizytę, pozdrawiam :)
łał, a to dziwne
http://www.wywrota.pl/artykuly/15365_1_m...