otwarte drzwi wciąż drżą
oddech szuka pomocy rąk
spojrzenie przez szybę pod blask
odstępy oślepienia odmierzają czas
nam
suche usta stapiają dwa słowa
stopy zbyt ciężkie malują się w ślady
powietrze echem obejmuje wiarę od nowa
gdy ucieka po kątach namiętność bez odwagi
nie patrz tam, proszę
łzy w pęcherzach chowane
słodkością pachną z brudnymi rękoma
prośba o wyciśnięcie tego co znane
nie zwraca się do nas...