permanentnie przechowuję w workach pod oczami,
bagaż nocnych dociekań,
bezsennie.
ewoluują każdą minutą oglądania księżyca po drugiej stronie jawy.
koryguję je porankami, ciężkim podkładem ukrywania prawdy.
daleko do perfekcji z okładek,
to bez znaczenia
przezroczystości tego tchnienia nikt nie widzi