2007-09-30
…miłość i zazdrość jak dwa głodne wilki, wygra ten którego bardziej nakarmisz…
idę skulony ulicą
życia
nerwowo patrząc w tył
krokom wtóruje tnący szept
obco spoglądają okna
z bram wysuwając
zawiści szpony
urażona ambicja wpija się w umysł
pustymi oczami
malując obraz zdrady
gwiazdy zimne jak stal
czuję chłód od domu drzwi
nagość otulam zazdrością
spętany dumą zasypiam
w koszmarnym śnie
urażonej ambicji ciągły śmiech
zbawiennego ranka czekam
w zimną kawę
spoglądamy
na plecach nadal zazdrości płaszcz
nieśmiały uśmiech
wyciągam dłoń
mówiąc co sprawiło ból
nagle rozsypał się w proch
kochanie wypijemy kawę
w sercu na nowo słodki śpiew
czuję uczucia
szal
No nie wiem. Parę momentów wydawało mi się świetnych, ale nigdy cała strofa. Może przegadany za bardzo?
skulony życiem nerwowo patrzę w tył
idę a krokom wtóruje tnący szept
obco spoglądają okna
urażona ambicja wpija się w umysł
pustymi oczami malują zdradę
gwiazdy zimne jak stal
otulam nagość spętany dumą zasypiam
w koszmarnym śnie
urażonej ambicji ciągły śmiech
wyczekuję rana
w zimną kawę spoglądamy
na plecach nadal zazdrości płaszcz
nieśmiały uśmiech wyciągnięta dłoń
mówiąc co sprawiło
ból
rozsypał się w proch
wypijemy kawę
w sercu na nowo słodki śpiew
uczucia szal
no cóż, zazdrość też wyświechtana, a istnieje nadal.
Pan A
j/w
ew
cieszę, się że nie spotkało Cię to chyba?tekst może i nudnawy sorry,ale pisałem jak to widzę.
Anathema
no cóż........przykro mi:(
Tajemna
jedno pytanie, czy mogę przywłaszczyć Twoją wersję i ją publikować?jest esencją mojej niedoskonałości w pisaniu tegoż utworu. wielka ;)* za poprawkę.