Literatura

Kolacja (wiersz)

Jarosław Komuda

Pusty słoik po dżemie, zjadłem kolację
nie połknąłem myśli wieczornej,
najsmaczniejsze jest danie przez jutro przyrządzone.
Sera odrobina, grzanki, wędlina i walc, czuję gdy pachniesz
z każdym ruchem inaczej jakby, następny krok
nowe doznania kulinarne, serwujesz,
promyk z uśmiechu uprażony.
Przy stole siedzimy my i czekamy na wytworną ucztę.
Smakołyki oczu, deser, na pożądania lampkę,
która z Twojego ciała wyłoni się
i ten mnie skrawek, co natenczas obudzi się, ocknie.
Później będziemy spać obok siebie.

25. 09. 2000

niczego sobie+ 22 głosy
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
przysłano: 23 pazdziernika 2000

Inne teksty autora

Bezmyślnie
Jarosław Komuda
***
Jarosław Komuda
Na królewskim dworcu
Jarosław Komuda

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca