By widzieć za horyzont tam gdzie gwiazda spada
Wyszłaś z domu Z Chagallem i wielkimi ćmami
Nad dachy które Księżyc mają za sąsiada
Uleciałaś w sukience haftowanej snami
Trzymająca za rękę marzenie skończone
Bojąca się ciemności i śmierci przerażeń
Ożywiasz drugą dłonią kolory uśpione
Do życia je wprowadzasz jak do domu marzeń
By wędrowcom służyły tak jak ty błądzącym
Po życiu i odcieniach jeszcze nieodkrytych
Swoim ptakom dodajesz ludzkie serca drżące
Swoich ludzi malujesz miłością niesytych
Ty na zawsze spóźniona do nieważnych rzeczy
Swoim pędzlem za Bogiem kreślisz los człowieczy
Andrzej Talarek
Godna uwagi konsekwencja utrzymanej średniówki. Chociaż może nie do końca świadoma (ale świadomość rytmu do tego doprowadza częstokroć).
Z czystej chęci pomocy te uwagi poczynił
Michał