2007-08-10
...podnosząc okruch z ziemi ucałuj, nie wiesz kiedy znów spadnie…
jesteś
tak
czuję dotyk błoniastych skrzydeł
smakujemy siebie nawzajem
wsysając się czułością niemowlęcia
mocniej i mocniej
pragniesz
ja też
wiem jak przychodzisz cicho
na żyjących kościotrupach
obleczonych pergaminową skórą
widzę ślady wyryte spotkaniem
słyszę śmiech w każdej żebraczej misce
nie pozwalasz spuchniętym dzieciom
dostąpić błogostanu zapomnienia we śnie
głaszcząc nabrzmiałe pustką brzuchy
podejdź bliżej
spójrz w głębię zapadniętych oczu
nie ujrzysz nic
pozbyłem się strachu
no chodź
no chodź
bym mógł zabić kromką chleba
obleczonych pergaminową skórą"
- to mi tak jakoś nie wchodzi w mózg, jakby naciągane to obleczenie
Nie wiem czy wpadłem?po prostu pisze jak czuję i widzę, to są starsze teksty, jak Widzisz po dacie.Cieszę się,że jednak wywarł na Tobie jakieś wrażenie.
czy sarkazm i ironia?no nie wiem?bardziej skupiałem się na temacie trochę może przyziemnym, jak dla niektórych."kościotrupach
obleczonych pergaminową skórą"
- to mi tak jakoś nie wchodzi w mózg, jakby naciągane to obleczenie.
Hmmmmm nie jest to zupełnie naciągane, po prostu taki mój osobisty metaforyzm.Obraz ludzi którzy...........;(
jednak jestem pod wrażeniem tych komentarzy. dzięki bardzo
Świadectwo dojrzałości, hmm może przejrzałości wisi nade mną:(