List do J.

Panie Jezu czy byłeś kiedyś harcerzem?
musiałeś być i ja w to wierzę...
Tylu osobom przywrocileś wiarę,
daleś nadzieję, milość, ofiarę.
Zdecydowaleś się poświecić Jemu,
swemu Ojcu Najświętszemu.
Wątpiłeś, starałeś się, nawracałeś,
pomagałeś, działałeś, poganiałeś.
Poganiałeś do pracy, do celu swego,
bo w życiu nie ma nic ważniejszego.
Od Ciebie i od celu który nas kieruje,
przez wichrowe wzgórze, przez wielką kalużę.
Szedleś nie zastanawiałeś się gdzie dojdziesz,
czy kolorowy latawiec życia pojmiesz.
Mijales biedaków,żebrakow łajdakow,
mijaleś wszystkich nawet tych prostaków.
Nie przeszedłeś obojętnie i za to Ci dziękuję,
najpiękniejszą gwiazdkę z nieba Ci podaruje.
Abyś był szczęśliwy w tej swojej ofierze,
nasz niezawodny wieczny pasterze.
Byś swych owiec nie zgubił przy wołaniu wilka,
aby Twoja miłość do Nas nie zanikła.
Aby nie kierowały nami pieniądze, pycha, władza,
niech wszystkim na świecie ten fakt ciągle przeszkadza.
Niechaj nie było dziur, w siatku sumienia,
dziur dazacych do zbawienia spod obfitego winy kamienia.
Bo na Zbawienie zasługuje każdy,
ten śmieszny i ten poważny.
Ten goły i ten odziany,

chociazby w najgorsze łachmany.
W łachmany grzechu i poczucia winy,
kiedy w popłochu wystrzeliły ostatnie karabiny.