2007-10-02
...odgrzebując wczoraj, dziś zmieni bezpowrotnie jutro…
żarem jaśniejszym od słońc miliona
przeszyj cielesność
z granatowoczarnych ust krzykiem ekstazy
rozerwij mokrą ciszę
wichrowym tańcem ręce splącz
ukołysz rytmem szatańskiego tańca
wpij się pragnieniem
ostatnie tchnienie wyssij z drżenia warg
rozdarte niebiosa spazmatycznie
wykrzyczą litanię
ilekroć noc bezgwiezdna bladym zygzakiem
obwieści powracające chwile
wyrwane objęciom czasu
zaklęte w kroplach deszczu
na policzku łza
-- z pewnościa rozsądniej byłoby przestawić tu szyk.
troszke to patetyczny tekst - ale jak można inaczej o tak wzniosłych chwilach . :D