O piątej rano na ulice
wyłażą baby skołtunione
Samotne plączą się spódnice
a w nich nadzieje utracone
Ich drogi wyznaczone dawno
pośród bruzd smutku i radości
W ich twarzach życia jest aż nadto
lecz zatopione hen w przeszłości
Oczy wyblakły wypatrzone
uwiędły usta bezbarwny włos
Jak muchy w bursztyn zatopione
Jak w urnie czyjś nieważny głos
Koty na dachach wciąż mechmacą
ogony w znaki zapytania
W gardło drapią i umysł straszą
ciągłe wskaźniki umierania
Upadłe słońce na betonie
odciska piętno tropi brud
nim za dachami bloków spłonie
Zatrzymać ruch ten próżny trud
Tak wiem ten wierszyk jest banalny
I taki ma być drogie dzieci
Kiedy poskładam wszystkie rymy
pójdę wyrzucić się do śmieci
Bo wszystko lepsze jest niż starość
Mi również się podoba, pozdrawiam :)
w drugiej dtrofie powtórzone "ich" swędzi, drapie,gryzie.. wrrrr
a mimo to słupek jaki jest każdy widzi:))
"zatopione" - też zazgrzytało...........ale, że nie jestem specem od rymów............to gęby za szeroko otwierać nie będę - jest parę rzeczy, które się spodobały....
"wyłażą baby skołtunione
Samotne plączą się spódnice"
'Jak muchy w bursztyn zatopione
Jak w urnie czyjś nieważny głos"
"Koty na dachach wciąż mechmacą
ogony w znaki zapytania"
"Upadłe słońce na betonie
odciska piętno tropi brud"
"pójdę wyrzucić się do śmieci"
.....................Bardzo Serdecznie Pozdrawiam!