błagałem cię nigdy a jeśli
o wpływy atmosferyczne
to deszcz zaniemówiłem
na wiek mój cały
błagałem cię nigdy więc
upomnę stróża ognia
w domu twoim o prawo
pierwomówienia
jeśli ci brat mój
nie z krwi pierwszej
a z siostry najukochańszej
mi w przytulenie matką
więc jeśli ci brat mój
bardziej zawinił sreberkiem
niźli ze mną zamleczył
garnitur od komunii
i jeśli nie ma pośredników
między prochem nim i tobą
a kara jedyna słuszna
schować młodość pod kwiaty
łąkę moją oddaj
pod stopy bose
z mleczy usypane
dywany rozdmuchaj
niech mu tam sie wydarzy
jeden sen długi
jak szyje łabędzi
jak ich miłość wierny
tak sobie dopomóż bóg
ale tak mi ich jakos żal:P
rozdziel ostatnią strofę, jesli chcesz. Język sobie, Grześku, połamać można. Ale to jest dobre w tym.
Pozdrawiam,
M.
schować młodość pod kwiaty
-ten wiersz mam w głowie od rana i na długo w niej pozostanie
A mlecze, od brata mlecznego żywcem zdjęte. Powiało plagiatem, masz rację, ale takie powiewy prozy w wersy zaklętej, warto poczuć.