O, weno! (wiersz)
staryniedźwiedź.
na głos proszę.
zawsze chciałem pisać jak
różewicz nie przejmując się
tym jak o czym i co
tłumaczę
Potem marzyłem o byciu Miłoszem.
Meandry moich myśli, gryzły codzienną
panoramę miasta, wytapiając wysokie,
lecz polskie widoki.
Herbert był na końcu
jak Apollo stał spokojnie
poprawił lutnię Orfeuszowi wyłożył wszystko
o klasykach i klasykami nawet szufladę
Na samym końcu poznałem siebie. Pisałem
o sobie, sobą i tylko z mojej perspektywy.
Coraz częściej widzę, że nie rozumiem żadnego
z nich trzech. Niech ich żmija wpieprzy.
przysłano:
7 maja 2008
(historia)
przysłał
staryniedźwiedź. –
7 maja 2008, 00:38
autoryzował
ew –
7 maja 2008, 19:51
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
no własnie-ech
Pozdrawiam,
M.
pozdrawiam.