Dzień przesuwa się...
jak lotne piaski
wydmy miast zbliżają się
to oddalają od siebie
sny wędrują od ciała do ciała
słońcem cichną dźwięki
i słońcem rozbrzmiewają na nowo.
Dzień ma na imię ulica
i przeciąga swój odwłok przez miasto
aby zasnąć w brudnej bramie...
to w niej tyle razy ukrywałeś się
to w niej budzony kopniakiem
widziałeś jak pochyla się nad tobą
swoją słoneczną twarzą...
aby przetrwać
łykasz go codziennie
razem ze śniadaniem.
Kiedyś nie zobaczysz
poświaty miasta
bo zaśniesz na zawsze
w swoim nowym domku
z błota.
1. wizualizacja . edytor , który wybrałes pozwolił na takie symetryczne ustawienie- a szkoda, bo wiersz traci .
2. proponowane zmiany :
Dzień przesuwa się jak lotne piaski
wydmy miast to zbliżają to oddalają od siebie
sny wędrują z ciała w ciało słońcem
cichną dźwięki by
słońcem rozbrzmiewać na nowo. dzień
ma na imię ulica. przeciąga odwłok przez miasto.
zasypiając w brudnej bramie. to tu ukrywałeś się
tyle razy. w niej budzony kopniakiem
widziałeś jak pochyla się nad tobą
słoneczną twarzą. połykasz go codziennie
razem ze śniadaniem aby przetrwać.
Kiedyś nie zobaczysz poświaty miasta
zaśniesz na zawsze w swoim domku
z błota.
no . i to byłoby na tyle. nie przejmuj sie zmianami . to tylko moja próżność . tekst Twój . pozdrawiam.
Z tym jest inaczej.
Gartuluję
Pozdrawiam
Andrzej talarek