Góry moje
Góry czerwone żelazem ziemio mej wyobraźni
Zrodzonej wśród nietoperzy i sów milczących lotów
Gdy ludzie byli wilkami dla wilków i swych braci
A zapach się mieszał trupi z wonią łąki zieloną
Chmury przydają wam skrzydeł byście w symbol wzleciały
Roję bo przecież zwyczajność o żer codzienny woła
Mając w swych trzewiach smród śmierci balast tak niewygodny
Już nigdy nad kiczowatość piękna się nie wzniesiecie
Wspomnień dziecięcość różowa oleodruk pamięci
Nie kryje krwawych widoków zupełnie nie pasują
Sielankę może zakłócić mordowane marzenie
To że pięknem się cieszę gdy sowy z łowów wracają
Na głos mnie głuchym nie czyni zduszony w waszym wnętrzu
Miłości krzyczącej ratunku do tych co pozostali
Ale uważałem, że się to im ode mnie należy.
Pozdrawiam